Sposób na pecha

A więc krótko. Szukam sposobu na odczarowanie pecha. Za dużo tego złego w moim otoczeniu od początku roku. Najpierw ospa (już od Gwiazdki się ciągnęła), potem utrata mojej ukochanej bassecicy – suczki SUMIREGUSY (to na jej cześć nazwałam tego bloga jej imieniem), a teraz w drodze powrotnej z wystawy psów zepsuł mi się samochód. Rozrząd. A mamy dopiero połowę marca, że zauważę. W tym tempie to nie zdążę nawet dotrwać do wrześniowego wyjazdu do Tokio, a jak dotrwam nawet, to z pewnością nie dolecę…

Ktoś ma może jakiś pomysł? Chętnie wypróbuję… Tonący brzytwy się chwyta, to i ja mogę! Wypróbuję każdy pomysł, byle tylko pozbyć się tego wrednego typa.

Rzuciłam prośbę na FB. I co? Raptem dwoje znajomych podążyło z odsieczą. Reszta cisza – nieźli przyjaciele, nie ma co…! 😉 Postanowiłam więc przeszukać internet, by znaleźć kolejne metody w razie gdyby ta jedna okazała się nieskuteczna. Oto co znalazłam…

SPOSÓB 1 – Moniki (od ciotki Jagi): musisz tyłem przejść przez most, w lewej ręce trzymać chustkę czerwoną (tak, żeby wystawała z dłoni), a w prawej kamień i powtarzać: „- na psa urok!”

SPOSÓB 2 – Kacpra: Czarcie żebro, czyli ostrożeń warzywny. Dawniej używano go do zdejmowania złych uroków. Wierzono, że kąpiel w nim zdejmuje wszelkie przekleństwa, rzucone uroki oraz, że ma wielką moc ochronną. Po takiej kąpieli zostawiano wodę i czekano czy zbiorą się w tej wodzie „farfocle”, jeśli tak, to znaczy, że zły urok był rzucony… Oczywiście wodę taką należało wylać poza terenem gospodarstwa, na rozstaju dróg, albo w miejscu i o porze, gdzie nikt tego nie zobaczy. Kąpiel należy powtórzyć jeszcze dwa razy.

SPOSÓB 3 – od blogerki: Na białej kartce napisz sobie pozbywam się pecha, wyrzucam go z mego domu i pracy szkoły itp. Wyrzucamy go z każdego pomieszczenia, gdziekolwiek przebywamy. Bierzemy teraz starą butelkę z zamknięciem i stawiamy ją z gestem na serwetce na stole. Wkładamy do niej naszą kartkę z niepowodzeniami i pechem, wlewamy odrobinę wody, spirytusu i miodu. Ten rytuał robimy wczesnym rankiem lub o północy. Wspaniałym gestem zapraszamy tam naszego pecha na ucztę, wkładamy go delikatnie do butelki robiąc gest taki jak byśmy tam wsypywali jakiś proszek, jeżeli nie mamy butelki ze szczelnym zamknięciem, możemy ją zalakować woskiem.Przy zamkniętej butelce mówimy te słowa: -ODEJDŻ PECHU ODE MNIE NA ZAWSZE I NIGDY JUŻ NIE WRACAJ DO MNIE. SZCZĘŚLIWEJ PODRÓŻY, PŁYŃ, PŁYŃ AŻ SIĘ ROZPŁYNIESZ I WIĘCEJ NAM JUŻ NIE BĘDZIESZ SZKODZIĆ. Butelkę tą wrzucamy do rzeki, lub zakopujemy ją w lesie, lecz najbezpieczniejszą podróżą dla pecha będzie woda w której będzie się przyglądał i zapomni o nas. W nurtach rzeki może tam zobaczyć wiele ciekawych rzeczy i tam już pozostanie na zawsze. W ten sposób zaczynamy nasze nowe spokojne życie bez pecha.

SPOSÓB 4 – katolicki: Rozważ Księgę Hioba. Ojciec Augustyn Pelanowski w jednej ze swoich konferencji powiedział: „Jesteś jak Hiob? Nie bój się, poczekaj. Pan Bóg zwróci Ci tysiąckrotnie.” oraz „Bóg nie stracił kontroli nad Twoim życiem, nigdy nie traci”. „Czasem Bóg interweniuje w naprawdę ostatniej chwili, gdy wskazówki zegara pokrywają już godzinę 12, gdy miecz jest o milimetr od spoconej szyi skazańca”. Co myśleli uczniowie po śmierci Chrystusa? Byli na 100% przekonani, że wszystko jest stracone. Zwątpili. Co się stało 3 dni później? Czy ktoś mógł się kiedykolwiek spodziewać takiego wydarzenia? Rozważ to. Poczytaj Księgę Hioba i nie zapomnij o zakończeniu.

Ilu ludzi tyle sposobów. Internet aż pęka w szwach od różnych guseł, przesądów i pomysłów na odczynienie pecha. Wybrałam do wypróbowania cztery metody „walki” z pechem. Mam nadzieję, że choć jedna okaże się skuteczna 🙂

Podobne artykuły:

Leave a Comment