Praktyka szamańskich rytuałów snu

autor – źródło: Bludragon dragontn.blog.pl

Jakiś czas temu przeczytałem bardzo ciekawe relacje ludzi używających męczennicy przed snem. Wynikało z nich, że wypicie szklaneczki naparu przed snem sprawia, że człowiek budzi się doskonale wypoczęty i w świetnym nastroju, polecano picie tego naparu szczególnie w sytuacjach kiedy bardzo potrzebujemy się wyspać.

Wiedziałem, że męczennica jest składnikiem ziołowych mieszanek uspokajających a także bardziej specjalistycznych mieszanek wykorzystywanych przy pracy ze snem jednakże przeczytane relacje szczególnie zainteresowały mnie przez wzgląd na moją przyjaciółkę, która skarży się, że budzi się niewyspana.
W przeszłości miała ona poważne problemy ze snem i wówczas poleciłem jej specjalny przedsenny masaż, który sprawił, że jej problemy zniknęły na kilka lat, ale jak to bywa kiedy problem znika zapomina się również o metodzie radzenia sobie z nim. Proponowałem jej powrót do masażu, ale przekonałem się, że przez te lata moja przyjaciółka przeniosła się z nielicznej grupy osób, które są skłonne same radzić sobie z problemami do większości, którzy są zbyt leniwi aby wziąć sprawy w swoje ręce i którzy zdolni są tylko do farmakologicznej kontroli swoich problemów. Pomyślałem, że jeśli to zioło faktycznie tak działa mogło by jej pomóc.

Jako, że nie należę do osób, które komukolwiek, cokolwiek polecały by bez wcześniejszego sprawdzenia kupiłem więc sobie męczennicę i zacząłem wypijać szklaneczkę przed snem. Przekonałem się, że w istocie jest to bardzo sympatyczne ziółko. Sprawia ono, że ciało przyjemnie się rozluźnia a przy tym w ogóle nie otumania i istotnie kiedy pije się je przed snem działa niemal jak relaksacja sprawiając, że sen staje się głębszy, przyjemniejszy i bardziej regenerujący, dodatkową korzyścią jest to, że również sny stają się bardziej spokojne, wyraziste, plastyczne i lepiej się je pamięta.

Pijałem to ziółko przez dłuższy czas i byłem bardzo z niego zadowolony a po pewnym czasie wróciłem do regularnej praktyki rozszerzonego Badunjin jako, że w związku ze wzmożoną aktywnością fizyczną zacząłem odczuwać różne przypadłości. To sprawiło, że mój sen bardzo zyskał na jakości, zaś moje sny stały się jeszcze bardziej plastyczne i przyjemne co z kolei zachęciło mnie do eksperymentów z szamańskimi praktykami snu.

Szamańskie praktyki snu nie są mi obce jako, że przed laty z gorliwością neofity z powodzeniem praktykowałem szamańską sztukę snu przez kilka lat, tym razem jednak postanowiłem poeksperymentować z nieco innymi metodami. Rozpocząłem od praktyki z duchem Sowy, którą wykonywałem przez tydzień i która sprawiła, że moje sny stały się niezwykle wyraziste. Następnie przez kolejny tydzień praktykowałem bardziej rozbudowany szamański rytuał snu, który również okazał się bardzo skuteczny – inspiracją do tego była praca nad grą „Szamańska Sztuka Śnienia” do której stworzenia zachęcił mnie przyjaciel. Pomyślałem, że taka gra może być bardzo interesującym wprowadzeniem do szamańskich praktyk snu. Postanowiłem sobie stworzyć odpowiedni wystrój sypialni pod tym kątem co zajęło mi kolejny tydzień w którym niestety zaniedbałem praktyki snu, ale za to kiedy już wystrój był gotowy i zadowolił mnie rozpocząłem kolejny etap eksperymentu.

Zainspirowany „słowiańską siczą” postanowiłem sięgnąć do moich dawnych nagrań relaksacyjnych. Odnalazłem je i pierwszej nocy po oczyszczeniu miejsca snu, złożeniu ofiar duchom, modlitwom i medytacjom prosząc je o opiekę i wsparcie w sztuce snu, położyłem się słuchając nagrania przygotowującego do snu.
Słuchając nagrania osiągnąłem tak doskonały relaks jakiego już dawno nie doświadczyłem zaś sny tej nocy były wyjątkowo spokojne i przejrzyste. Jednak nagranie nie do końca przystawało do szamańskiej ścieżki snu w związku z tym następnego dnia zrobiłem sobie nowe, zgodnie z moją wizją i połączyłem je z moją najbardziej ulubioną indiańską muzyką. Nie było to wystudiowane, dobrze opracowane nagranie, ale raczej eksperyment stąd jakość pozostawiało wiele do życzenia, ale jak to się mówi „próba nie strzelba”:-)

Po przygotowaniu do snu włączyłem sobie nagranie, które okazało się pełne szumów, jednak już po chwili przestało to mieć znaczenie. Ogarnęło mnie cudowne odprężenie i błoga senność a indiańska muzyka w tle zaczęła wyczarowywać piękne obrazy magicznych szamańskich zwierząt duchów, tańczących na niebie szamanów grających na bębnach i magicznych wizji, które zabrały mnie w świat snów.
Przed zaśnięciem jeszcze zapamiętałem, że sam tańczyłem z grzechotkami wraz z Indianami wokół świętego ognia a był to cudowny radosny taniec pełen światła. Tej nocy doświadczyłem pierwszego szamańskiego snu od długiego czasu w którym duchy odpowiedziały na moje pytania i obdarowały mnie podarunkiem.

Obudziłem się w cudownym nastroju przepełniony energią, czystą radością życia i wszechogarniającą życzliwością do wszystkich i do wszystkiego.
Przez kolejne siedem dni powtarzałem rytuał doświadczając cudownych uzdrawiających snów, pełnych mocy i świętych darów. Oczywiście zgodnie z szamańską tradycją nie mogę zdradzić ich treści, ale było to cudowne zanurzenie się w magiczny świat. W ciągu dnia przepełniała mnie cudowna radość życia, która promieniowała wszędzie wokół sprawiając, że ludzie wokół również stawali się pogodni i szczęśliwi a ich serca napełniała życzliwość tak, że również na jawie żyłem jak w cudownym śnie 🙂

Moc szamańskich rytuałów snu przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Oczywiście nigdy nie żywiłem wątpliwości co do ich mocy, ale czym innym jest słyszeć o czymś, wierzyć, czy nawet rozumieć coś a zupełnie czym innym jest tego doświadczyć.
Wiele czytałem na temat szamanizmu i szamanów. Czytałem wiele opisów szamańskich rytuałów, opowieści i doświadczeń. Jedną z książek, która zrobiła na mnie największe wrażenie była napisana przez Medicine Grizzlybear Lake książka „Indiański uzdrowiciel”. Jest to bardzo niezwykła książka – jedyna w swoim rodzaju. Medicine Grizzlybear Lake jest pierwszym od trzystu lat szamanem pięciu narodów i opisuje w niej swoją drogę, doświadczenia i szamańską wizję świata. Jest to relacja bardzo żywa i bardzo osobista a przy tym pisana przez współczesnego człowieka, żyjącego we współczesnym świecie. Nie będę tu wnikał w jej treść bo trzeba samemu wybrać się w tę podróż, napiszę tylko, że jest to relacja żywego szamanizmu. Nie czegoś z przeszłości, czegoś orientalnego odnoszącego się do odległych czasów i odległych kultur, ale czegoś żywego co istnieje tu i teraz w naszym współczesnym świecie. Dzięki niej zrozumiałem kim naprawdę jest szaman i jaka jest jego funkcja oraz to, że szamanem nie można zostać, szamanem trzeba się urodzić i nie jest to dla szamana kwestią wyboru, ale konieczności.

Szaman nie istnieje w oderwaniu od społeczności, której musi służyć i w którą musi wprowadzać harmonię, którą musi chronić – jest jej sługą nie z własnego wyboru, ale z wyboru duchów przodków i wyższych sił. Czytając tę piękną i niezwykła relację jak sobie to teraz uświadamiam nie do końca rozumiałem na czym ta służba i opieka polega, ani jak szaman to robi. Owszem uzdrawianie, duchowe wsparcie, zachowywanie i rozwijanie tradycji, prowadzenie świętych ceremonii to wszystko to droga szamana, którą musi kroczyć, to istotne funkcje dla całej społeczności, ale jest w tym coś o wiele głębszego i o wiele trudniejszego do uchwycenia. To realny duchowy i jak byśmy powiedzieli psychologiczny wpływ szamana na społeczność. To realne dary duchowej siły czy psychologicznego wpływu szamana na społeczność w której żyje, to prawdziwe duchowe dary przywracające równowagę w tym świecie.

Nie jestem szamanem i nie posiadam żadnej specjalnej duchowej siły, którą mógłbym podzielić się z innymi a jednak nawet tak zwyczajny człowiek jak ja, mogłem doświadczyć mocy szamańskiego śnienia, napełnić się spokojem, wewnętrzną radością, otwartością i życzliwością do świata – poczuć harmonię. Co więcej tak przeciętny człowiek jak ja doświadczając tych darów mogłem się stać kanałem przez który ta duchowa siła popłynęła do innych, sprawiając, że również w ich sercach obudziła się, życzliwość, wewnętrzny spokój i radość życia sprawiając, że ten świat na chwilę stał się odrobinę lepszy, odrobinę piękniejszy.

Skoro nawet zwykły człowiek może dzięki błogosławieństwu duchów wnieść w ten świat odrobinkę dobra i harmonii jak cudowną i bezcenną osobą dla świata musi być prawdziwy szaman i jak wiele dobra i równowagi wnosi do świata poprzez samą swoją obecność.
Kiedy myślę o tym czuję tęsknotę i smutek, że tak trudno spotkać szamana i myślę, że gdyby w każdej społeczności byli prawdziwi szamani świat wyglądał by zupełnie inaczej byłby o wiele lepszym i piękniejszym miejscem.

Podobne artykuły:

Leave a Comment